-To nie musi się tak skończyć. - Mówił Kill. Ale nie wiedział że temu idiocie nie da się nic wytłumaczyć.
-Zrobimy tak, ja się zajmę Taingą a Kill tobą. - Powiedział ze śmiechem.
-Ja jej nic nie zrobię. - Zaprzeczył Kill. Ale już po chwili leżał na ziemi i wił się na podłodze. Podbiegłam do niego.
-ZOSTAW ICH! - Krzyknęłam do niego. Ten śmiał się jeszcze bardziej lecz dał mu spokój. Niestety tylko na chwilę. Kill wstał natychmiast i rzucił się na mnie. Zaczął mnie dusić. Lecz po chwili coś uderzyło w basiorów. Obaj leżeli na ziemi. Podbiegłam do Taingy. Nie było czasu na leczenie. Musieliśmy stąd uciec. Po chwili Kill się ocucił.
-Musimy uciekać! - Krzyknęłam. Kill podszedł do nas.
-Żyje, ale jest poważnie ranna. Przepraszam... - Powiedział.
-To nie twoja wina. - Odpowiedziałam. W cieniu siedział jakiś basior. Nie byłam pewna czy go znam. A obok niego stał smok, który rzucił się na brata Taingy. Trzymał go by nie uciekł.
<Taingya? xD nie wiedziałam co mam robić >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz