sobota, 7 stycznia 2017

Od Samanthy CD Tris

Położyłam po sobie uszy słysząc czyjeś wycie. Wycie z bólu. Spojrzałam w kierunku z którego ono dochodziło. Iść czy nie iść? Oto jest pytanie... Postanowiłam jednak to sprawdzić, a nuż to był ktoś z 'naszych' i potrzebował pilnej pomocy. Machnęłam parę razy skrzydłami, wzlatując w powietrze, lecz po chwili stwierdziłam, że to zły pomysł. Burza nadal trwała. W takim razie - muszę tam pobiec. 
~ Parę minut później ~
Wybiegłam na łąkę ze strumieniem,a na jego brzegu dostrzegłam znajomą waderę. 
- Tris? Hej, żyjesz? - spytałam pochodząc do niej i sprawdzając jej puls. Oddychała głęboko, cała się trzęsła. Ktoś ją zatruł. Położyłam Tris na plecy, żeby jej nie utrudniać oddychania. Ugryzłam samicę w łapę, chciałam sprawdzić jak wygląda jej krew. Miałam podejrzenia co do trucizny jaką jej wstrzyknięto... I, cholera, miałam rację. Zielonkawa ciecz wypłynęła z rany. Ponownie wgryzłam się w jej kończynę, tym razem, wysysając truciznę. Mi nic nie będzie, jestem odporna na takie badziewia. Odczekałam chwilę, chuchnęłam na nią swym leczącym dymem, po czym ją podniosłam. 

< Tris? xd > 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz