Wracałam z jedzeniem do jaskini. Nie za bardzo wiedziałam dokąd idę. Burza śnieżna szalała a po środku niej, ja sama. Spojrzałam przed siebie i dostrzegłam małą jaskinię, Skierowałam się w tym kierunku. płatki śniegu wpadały mi w oczy. Schowałam się w jaskini by chwilę odpocząć. Nagle zauważyłam na skale w jaskini ślady łap. Kamień był czarny jak węgiel i nie wyglądał naturalnie. Na nim widniały ślady łap. Jakby ktoś wychodził z tej jaskini. Ślady nie były świeże ale zakładam że ten 'ktoś' był tu kilka dni temu. Przypatrzyłam się śladom. Wyglądał normalnie gdyby nie... długi ślad obok jednej z łap.
-Wszędzie poznam ślad tego cholernego łańcucha. Znaleźli mnie... - Uświadomiłam sobie. Postanowiłam natychmiast wrócić do swojej jaskini.
***
Po jakimś czasie byłam już w jaskini. Położyłam jedzenie obok ognia i podeszłam do Taingyi.
-Obudziłaś się wreszcie. - Powiedziałam.
<Taingya? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz