Był piękny słoneczny dzień. To dosyć niecodzienna pogoda jak na tą porę roku. Atmosfera panująca w lesie była bardzo przyjemna. Zapowiadał się spokojny dzień bez żadnych bez żadnych niespodzianek. Tak przynajmniej na początku myślałem. Nie mogłem się chyba bardziej pomylić. Podczas mojego spaceru po terenach wyczułem zapach wilka. Od razu ruszyłem w jego stronę. Znalazłem waderę leżącą pod drzewem. Zanim zdążyłem cokolwiek zrobić ta się podniosła. Niestety nie utrzymała równowagi i zjechała po lodzie wpadając prosto na mnie. Oboje wpadliśmy do wody. Woda była lodowata jednak nie przeszkadzało mi to zbytnio. Moje futro nie przepuszczało wody, a po za tym wychowałem się na wiecznie skutych lodem terenach. Jednak dla wadery mogło się to nie za dobrze skończyć. Wypłynąłem na powierzchnię, a ona zaraz za mną. Oboje wyszliśmy na brzeg i otrzepaliśmy nasze futra.
-Nic ci nie jest? - zapytałem
-Nie - odparła
Wyglądało na to że mówiła prawdę. Nie wyglądała jakby coś jej dolegało.
-Jestem Skyline, Alfa Watahy Lupusa - przedstawiłem się - A ty?
-Lee - odparła
-Toś mnie zaskoczyła - zaśmiałem się - Jeszcze nie widziałem żeby wilk tak na lodzie zjeżdżał
<Lee?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz