Wilczyca patrzyła na mnie wyczekująco. Trochę tego nie rozumiałam... Myślała, że ucieknę z wrzaskiem? To, że była jak to określiła "toksyczną waderą, śmiertelną dla wszystkich i wszystkiego" oraz "chodzącą śmiercią" nie zrobiło na mnie zbyt dużego wrażenia. Może kiedyś zareagowałabym inaczej, ale teraz... Teraz nie miałam nic do stracenia. Bo co, dwa dni spędzone na wędrówce, zero bliskich, znajomość własnego imienia i spotkanie z jakąś waderą? Wydaje się to wręcz śmieszne. Tak więc siedziałam w dalszym ciągu wpatrzona w nicość. Nie bardzo wiedziałam co ze sobą zrobić... Jaki właściwie cel ma ta "wyprawa"?
<Toxic? Przepraszam, że tak krótko...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz