<Ktoś? c:>
sobota, 28 stycznia 2017
Od Taingya
Szłam spokojnie przed siebie. Moje łapy miarowo uderzały o zimie pokrytą białym puchem. Z drzew zwisały ogromne sople. Wszystko to było piękne ale... coś nie dawało mi spokoju. Tym czymś była ogromna dziura w mojej pamięci. Moje wspomnienia ograniczały się do dwóch poprzednich dób. Dwa dni temu rzeka wyrzuciła mnie nieprzytomną na brzeg. Z rozmyślań wyrwał mnie szum strumyka. Podeszłam, aby się napić. Patrzyło na mnie moje odbicie... No właśnie niby moje, a jednak takie obce... Moje imię -Taingya- nie wiele mi mówiło. Wiedziałam tylko, że właśnie tak się nazywam. Ale czy aby na pewno? Jaka właściwie jestem? Czy mam jakieś moce? Jeśli tak, to jakie? Skąd się tu wzięłam? Jaka jest moja historia? Czy miałam jakąś rodzinę? I dlaczego, do jasnej cholery, nic nie pamiętam? Miliony pytań a tak mało odpowiedzi... Westchnęłam. Nagle usłyszałam szmer za sobą. Odwróciłam się błyskawicznie, gotowa do obrony.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz