Była ciemna noc. Wszystko przykrywał biały puch, a z drzew zwisały sople lodu. Płatki śniegu leniwie opadały na ziemię. Gwiazdy wydawały się do mnie śmiać. Powoli szłam w stronę rzeki- mojego ulubionego miejsca na tych terenach. Kiedy w końcu tam dotarłam, usiadłam na jednej ze skał i patrzyłam w niebo. Byłam tak zajęta, że nie usłyszałam cichych kroków za mną. Nagle obok mnie pojawił się czarny basior. Nie wiedziałam kto to jest, a nie mogłam przyjrzeć się mu bliżej. Jedyne co zauważyłam to złośliwy uśmiech na jego pysku. Później wszystko już działo się szybko. Wilk popchnął mnie. Ja zaczęłam spadać do wody. Zanurzyłam się w ciemnej toni. Futro nasiąknęło mi wodą i było dwa razy cięższe. Nie umiałam pływać. Próbowałam jeszcze walczyć, ale na nic. Woda wdzierała się wszędzie, a palące uczucie w płucach było nie do zniesienia. Czułam, że życie powoli ze mnie ucieka. Ostatkiem sił krzyknęłam...
***
Obudziłam się oblana zimnym potem. Echo mojego krzyku niosło się jeszcze wgłąb jaskini. Byłam roztrzensiona. Gdzie ja właściwie jestem? Rozejrzałam się. Musiałam przyznać, że miejsce było imponujące.
Dopiero po dłuższej chwili zauważyłam wpatrzoną we mnie Toxic.
<Toxic? Zdecydowanie ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz