niedziela, 4 grudnia 2016

Od Kazumy CD Samanthy

- Kazuma... Co właściwie stało się przed waszym spadnięciem z nieba prosto na nas? - spytała się alfa watahy Pyxis. Spojrzałem na nią z lekkim uśmiechem na pysku, bowiem teraz, jak o tym pomyślałem, uznałem tą małą przygodę za absurdalną, głupią, i pewnie byłaby też zabawna, gdyby nie to, że brałem w niej udział. Postanawiam jej odpowiedzieć szczerze, bo nie powinno się kłamać swojej alfie, to wiem dobrze, poza tym, kłamię tylko, jeśli muszę.
- Cóż... Obudziliśmy się w tamtym świecie, a obudziły nas krzyki giganta, który chciał nas ugotować. - zacząłem, zachowując wyprany z emocji głos. Samantha zaśmiała się cicho,a ja kontynuowałem. - Oczywiście zaczęliśmy uciekać, było to chyba jedyne logiczne wyjście, biorąc pod uwagę to, że olbrzym mówił w języku innym, niż ten do którego jesteśmy przyzwyczajeni. - tutaj spoważniałem. Nadal zastanawiało mnie to, jak znaleźliśmy się w tamtym świecie, i czym dokładniej było to dziwne coś, w co wskoczyła Renn. Najpewniej będę się nad tym głowił do końca życia... - Potem napotkaliśmy gigantyczne, plastikowe, wręcz krwiożercze lalki, które usilnie próbowały nas staranować. - brnę dalej, wiedząc, że najpewniej ośmieszam się teraz przed nią, ale prawda przede wszystkim. - Po czym naszym oczom ukazały się kryształki, na które wskoczyliśmy. Okazały się być smokami. - mój głos pozostaje pozbawiony emocji, pomimo tego absurdu, który mówię.
- I ja mam w to wierzyć... - Samantha zaśmiała się głośno. Ja jedynie uśmiechnąłem się lekko pod nosem.
- Cóż, to, że nagle pojawiłem się na niebie i spadłem prosto na ciebie, to chyba dość dobry dowód, żeby mi wierzyć? - odwzajemniam uśmiech wadery, unosząc lekko konciki ust.
Samantha?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz