- Co tam widzicie? Przecież nic tam nie ma. - spojrzałem przepraszającym wzrokiem na Samanthę, jednak to jedyny sposób.
- Eeehm, Kazuś, tam stoi Ayakashi. I to wilczy Ayakashi. - Kofuku spojrzała dość dziwnie na mnie, po czym na Samanthę. Ja udałem, że jej nie widzę.
- Kofuku, dobrze wiemy, że często masz zwidy. - mruknąłem, patrząc na nią, "zmartwiony".
- Kazuuuuuś! Psujesz mi marzenia. - dziewczyna uwiesiła mi się na szyi,a ja delikatnie ją przytuliłem. Taka Kofuku - wieczne dziecko. - Nadal nie zmazałeś tego znaku co ci Bisha zrobiła? - mruknęła, oglądając moją rękę.
- Nie dotykaj, splugawi cię. - wyrwałem jej kończynę, chowając ją za plecami.
- Kazuuuś, ja już idę, żegnaj, jeszcze się napewno spotkamy! - uśmiechnęła się, i pobiegła w jakieś tylko jej znane miejsce.
- Kto to jest? - prychnęła Samantha, patrząc na oddalającą się Kofuku.
- Kofuku, dusza nieszczęścia i biedy, moja znajoma. - odparłem. Wadera spojrzała na mnie dziwnie, ale nic nie powiedziałem.
- A o co jej chodziło z tym znakiem? - mruknęła, patrząc na moją dłoń.
- Nie ważne. - uśmiechnąłem się, jednak czułem już, jak splugawienie rozchodzi się powoli po moim ciele. Nie mogę zostać tu długo, to mnie wykończy.
Samantha?
- Eeehm, Kazuś, tam stoi Ayakashi. I to wilczy Ayakashi. - Kofuku spojrzała dość dziwnie na mnie, po czym na Samanthę. Ja udałem, że jej nie widzę.
- Kofuku, dobrze wiemy, że często masz zwidy. - mruknąłem, patrząc na nią, "zmartwiony".
- Kazuuuuuś! Psujesz mi marzenia. - dziewczyna uwiesiła mi się na szyi,a ja delikatnie ją przytuliłem. Taka Kofuku - wieczne dziecko. - Nadal nie zmazałeś tego znaku co ci Bisha zrobiła? - mruknęła, oglądając moją rękę.
- Nie dotykaj, splugawi cię. - wyrwałem jej kończynę, chowając ją za plecami.
- Kazuuuś, ja już idę, żegnaj, jeszcze się napewno spotkamy! - uśmiechnęła się, i pobiegła w jakieś tylko jej znane miejsce.
- Kto to jest? - prychnęła Samantha, patrząc na oddalającą się Kofuku.
- Kofuku, dusza nieszczęścia i biedy, moja znajoma. - odparłem. Wadera spojrzała na mnie dziwnie, ale nic nie powiedziałem.
- A o co jej chodziło z tym znakiem? - mruknęła, patrząc na moją dłoń.
- Nie ważne. - uśmiechnąłem się, jednak czułem już, jak splugawienie rozchodzi się powoli po moim ciele. Nie mogę zostać tu długo, to mnie wykończy.
Samantha?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz