środa, 28 grudnia 2016

Od Lee cd. Tris

No i się wszystko naprawiło. Ja nie muszę wysysać energii z czyjegoś ciała, a smoczyca niech się cieszy, że jej podziękowałam. W sumie byłam jej wdzięczna, ale też nie podobał mi się fakt, że za jakiś czas będę musiała się zrewanżować. Chociaż... wątpię to. Po za tym dla takich pięknych oczu zrobię większość rzeczy. Ale nie ważne. Pomachałam łapą na boki. Mogłam nią już normalnie ruszać, tak więc teraz zostaje sprawa dotarcia do watahy. Gdy zrozumiałam, że wadera przekazała jej to, co mówiłam, mogłam wracać do swojej przerwanej po raz nie wiadomo który czynności, jednakże los dalej chciał się mną zabawić. Czy ja w końcu dotrę do watahy? zapytałam samą siebie zbulwersowana w myślach. Co mi tym razem stanęło na drodze?
~ Danny, gdzie ty byłeś? ~ zapytałam się stworzenia, które pojawiło się przede mną. Długi smok - dla mnie jest smokiem, a że wygląda jak wielki wąż, to już nie moja sprawa - podleciał do mnie i spojrzał żółtymi oczami bez żadnych źrenic, najpierw na mnie, potem na waderę, a następnie na smoczycę.
~ Agresywne to? ~ zapytał, na co pokręciłam głową.
~ Skoro wyleczyło mi łapę, to raczej nie ~ stwierdziłam patrząc kątem oka na smoczycę. Przyglądała się nam, tak samo jak Tris. Danny skinął głową, po czym skręcił w moją stronę robiąc tym samym kółko. ~ Wiesz gdzie jest wataha Oriona? ~ zapytałam go. Skinął głową, po czym podrzucił mnie na swój łeb.
~ Kierowałaś się całkowicie w inną stronę ~ powiadomił, po czym wzleciał do góry.
- To do kiedyś tam - pożegnałam się z waderą i smokiem, po czym zniknęłam im z oczu, kierując się do mojej watahy. Rzeczywiście, znajdowała się ona w przeciwną stronę, niż którą chciałam podążać. ~ Tak w ogóle, to gdzie się pałętałeś? ~ zapytałam jak zawsze telepatycznie Danny'ego, który leciał ponad chmurami. Zawsze uważałam, że widok nad puszystymi kłębami jest przepiękny, a tym bardziej gdy słońce znika z horyzontu i pojawiają się gwiazdy.

<Tris?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz