poniedziałek, 26 grudnia 2016

Od Tris CD Lee

Wadera odeszła. A ja znów poczułam to samo uczucie co tamtej nocy, kiedy poszłam za innym wilkiem. Czy to była odpowiedzialność? Całkiem to możliwe. Jakby na to nie patrzeć jestem tutaj jedną z najstarszych. Chociaż wydaje mi się, że to nie jest to, co mną kieruje.... Odrzuciłam od siebie tą myśl. Tamtej mnie już nie ma. Westchnęłam głęboko. Toczyłam w sobie swego rodzaju walkę. Wilczyca ewidentnie mnie nie chciała. Nie wierzyła mi. Właściwie nie dziwię jej się. Może to dziwne i trochę szalone, ale ruszyłam za nią. Było jeszcze ciemno, więc miałam przewagę. Bezszelestnie stawiałam kroki. Nie wyczuła mnie, bo zamaskowałam swój zapach. Poczułam głód. Ona najwidoczniej też, bo ruszyła w pogoń za sarną. Była na zdecydowanie straconej pozycji. Zwierzę zwinnie jej umykało i wreszcie zniknęło z pola widzenia. Ja natomiast idąc trochę z boku trafiłam na dość dużego jelenia. Chwilę mi to zajęło, ale w końcu padł na ziemię martwy.  Szybko zjadłam tyle, żeby zaspokoić głód i wycofałam się. Wadera przyszła po chwili zwabiona zapachem krwi. W podobny sposób minął nam cała doba.
Następnego dnia, koło południa, wyczułam zapach innego wilka. Usłyszałam szelest, wilczyca zastrzegła uszami i napięła mięśnie w pozycji obronnej. Z gęstwiny wyłonił się dość duży basior. Wygladał gorzej od niej, ale pewnie był już u medyka, bo rany były profesjonalnie opatrzone. Warknął na nią. Po tylu godzinach wędrówki ledwo trzymała się na łapach, więc miała z nim znikome szanse. Wilk skoczył na nią, a ta się skuliła. Niewiele myśląc ruszyłam między nich i w ostatniej chwili odparłam jego atak. Niczego nieświadomy i zdziwiony basior znów pobiegł do przodu. Pacnęłam go mocno łapą, a ten przewrócił mnie i stojąc nade mną chciał wgryźć mi się w szyję. Odepchnęłam go na tyle mocno, że poleciał i uderzył w drzewo stojące od nas około 4 metry. Z zaciętym wyrazem otrzepał się i wzbił w powietrze. W tym momencie cofnęłam się. Wszystkie wspomnienia powróciły. Odskoczyłam unikając o cal jego pazurów. Skup się idiotko! Nie myśl o tym! Nie masz już przecież uczuć... Tak, oszukuj się... Wytężyłam całą siłę woli. Toczyłam bitwę nie tylko z nim, ale również że samą sobą. Nie wiem, która była gorsza. Wykorzystując chwilę czasu wywołałam u niego halucynacje. Zdezorientowany zaczął krążyć w koło. Powaliłam go. Mocno wgryzłam mu się w szyję i brzuch. Jednak nie zabiłam go. Nie miałam powodu. Uciekł z podkulonym ogonem.

<Lee? Nie dość, że zostałam szpiegiem to jeszcze bohaterem xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz