- Chodź, oprowadzę cię - powiedziałam z uśmiechem na pyszczku. Kazuma kiwnął głową na 'tak' i już po chwili szliśmy szybki marszem w stronę jeziora Cherry, gdzie rosły moje ulubione drzewa. Zresztą, całe to miejsce było jednym z moich ulubionych terenów. Gdy tak szliśmy, opowiadałam basiorowi o lesie przez, który szliśmy. Las Życia jakiś interesujący nie jest, ale nie chciałam łazić po nim w ciszy. W końcu, po wyczerpującej podróży, która trwała jakieś plus/minus dziesięć minut, stanęliśmy nad brzegiem jeziorka.
- To tutaj - rzekłam, mocząc łapę w wodzie. Miałam nadzieję, że zwabię jakieś morskie stworzenia, ale jedyne co raczyło przypłynąć w tamtym momencie to żółwik. Śliczny, niebieski żółwik, jednak szybko zanurkował z powrotem. Wyciągnęłam kończynę z cieczy. Kazuma w tym czasie przyglądał się drzewom wiśni, które powinny teraz wyglądać jak reszta drzewa w tej okolicy, jednakże one postanowiły się zbuntować i zostawić swoje liście oraz kwiat na sobie. Takie rozwydrzone drzewka z nich są, o. Zresztą, parę owoców też gdzieś tam, na ich gałązkach, można było znaleźć.
< Kazuma? :v Mam brak weny >.< >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz