- Ej, czemu od razu tak agresywnie!? - krzyczę, spoglądając przez ramię na olbrzyma, który mnie goni. Ten krzyczy coś w niezrozumiałym dla mnie języku, i wskazuje garnek, który niesie. Dlatego wnioskuje, że powiedział coś w stylu "Wskakuj do gara!" albo "Chodź, jedzonko, napewno będziesz dobrym obiadem!". Ale, nie chcę akurat stać się jedzeniem wielkiego olbrzyma, chociaż nie wiem nawet, jak się tu znalazłam. Po prostu obudziły mnie jego krzyki, i zostałam zmuszona do ucieczki, odkrywając przy okazji, że najpewniej nie jestem w moim własnym świecie. Skąd wiem? A no dlatego, że w tym moim świecie, nie znajdę raczej równie agresywnych co olbrzymy plastikowych lalek barbie, które mają ochotę mnie staranować, ani latających kryształków, na które można wskoczyć, i wtedy zmieniają się w dość agresywne smoki, które zieją na mnie ogniem. Tak, dość agresywny ten świat, ale niech już będzie. Wracając do teraźniejszości... Powoli zaczynało brakować mi tchu, jednak jeszcze raz spojrzałam przez ramię. Olbrzym był coraz bliżej. Usłyszałam jakiś dziwny dźwięk, który dochodził z jakiegoś miejsca, i spojrzałam przed siebie na tyle szybko, by zobaczyć jakieś dziwne... coś, i wskoczyć w to. Ej, czemu ja w to wskoczyłam? Nie wiem, chyba po to, by uniknąć olbrzyma. Niemal zapomniałam o obecności Kazumy, mojego brata, i Anabelle, mojej siostry. Jedno z nich krzyczy coś, oboje łapią mnie za ogon, co muszę przyznać, że boli, i lądujemy... Gdzieś. Mamy jednak miękkie lądowanie, przynajmniej ja, bo ląduje na jakimś wilku. Patrzę w bok, i widzę, że Kazuma i Anabelle zrobili dokładnie to samo, więc każde z nas ma własnego wilka - podkładkę. Schodzę z mojego, bo chyba nie chciałby, bym siedziała tak przez wieki wieków, i patrzę na niego. Jest to basior, o brązowym futrze.
- Mhm. - mruknął coś, po czym patrzy na mnie.
- Och, wybacz. - patrzę za siebie, czy przypadkiem wielki olbrzym z garnkiem, jakiś smok czy plastikowa kobitka nie biegnie z chęcią zjedzenia mnie, ale nie widzę niczego takiego. - Nie miałam na myśli na ciebie wpaść, ale gdy przed tobą pojawia się dziwne coś, a za tobą biegnie wielki olbrzym z garnkiem, który chce cię zjeść, to ja przynajmniej wybieram dziwne coś, i tak wylądowałam na tobie. Jestem Renn, gdzie jesteśmy? - tłumaczę chaotycznie, a basior chyba nic nie rozumie z tej mojej paplaniny. Patrzę nieco rozbawiona na Kazumę i Anabelle, którzy też już zeszli ze swoich wilko - podkładek, i rozmawiają z nimi, przepraszając za wpadnięcie na nich.
- Ehh, dobra... Już mniejsza o to... Jesteś na terenach watahy Oriona, w której przypadkowo ja jestem alfą, tam obok jest wataha Lupusa, i wataha Pyxis. Te wilki obok, to Samantha, alfa watahy Pyxis, i Skyline, alfa watahy Lupusa. - tłumaczy mi basior, który nadal nie zdradził mi swojego imienia, ale mniejsza oto. Moja kolej na przedstawienie się!
- Jak już mówiłam, jestem Renn, to jest Kazuma, mój brat, a to Anabelle, moja siostra. - przyciągam ich do siebie, co w sumie nie jest potrzebne, bo stoimy bardzo blisko siebie, no ale cóż.
- Rodzeństwo? Nawet jesteście podobni... - basior marszczy brwi. - Jestem Calben. - mówi w końcu.
- Kazuma, Ann, mamy tu watahę Oriona, Pyxis i Lupusa, do której dołączamy? - uśmiechnęłam się.
- Pyxis.
- Lupus.
- Orion.
Powiedzieliśmy to w tym samym czasie, po czym spojrzeliśmy po sobie zakłopotani, bowiem, po raz pierwszy się nie zgadzaliśmy, ale po krótkiej naradzie, zgodziliśmy się, że posłuchamy głosu serca, i się rozdzielimy. To chyba będzie pierwszy raz, trochę trudno było się przyzwyczaić do tej myśli, ale chyba przeżyję, nie? A więc Kazuma, poszedł wraz z Samathą to Pyxis, Anabelle wraz ze Skyline do Lupus'a, a ja czekałam na jakieś słowa od Calben'a, który od teraz był moim alfą.
Calben? XD
- Mhm. - mruknął coś, po czym patrzy na mnie.
- Och, wybacz. - patrzę za siebie, czy przypadkiem wielki olbrzym z garnkiem, jakiś smok czy plastikowa kobitka nie biegnie z chęcią zjedzenia mnie, ale nie widzę niczego takiego. - Nie miałam na myśli na ciebie wpaść, ale gdy przed tobą pojawia się dziwne coś, a za tobą biegnie wielki olbrzym z garnkiem, który chce cię zjeść, to ja przynajmniej wybieram dziwne coś, i tak wylądowałam na tobie. Jestem Renn, gdzie jesteśmy? - tłumaczę chaotycznie, a basior chyba nic nie rozumie z tej mojej paplaniny. Patrzę nieco rozbawiona na Kazumę i Anabelle, którzy też już zeszli ze swoich wilko - podkładek, i rozmawiają z nimi, przepraszając za wpadnięcie na nich.
- Ehh, dobra... Już mniejsza o to... Jesteś na terenach watahy Oriona, w której przypadkowo ja jestem alfą, tam obok jest wataha Lupusa, i wataha Pyxis. Te wilki obok, to Samantha, alfa watahy Pyxis, i Skyline, alfa watahy Lupusa. - tłumaczy mi basior, który nadal nie zdradził mi swojego imienia, ale mniejsza oto. Moja kolej na przedstawienie się!
- Jak już mówiłam, jestem Renn, to jest Kazuma, mój brat, a to Anabelle, moja siostra. - przyciągam ich do siebie, co w sumie nie jest potrzebne, bo stoimy bardzo blisko siebie, no ale cóż.
- Rodzeństwo? Nawet jesteście podobni... - basior marszczy brwi. - Jestem Calben. - mówi w końcu.
- Kazuma, Ann, mamy tu watahę Oriona, Pyxis i Lupusa, do której dołączamy? - uśmiechnęłam się.
- Pyxis.
- Lupus.
- Orion.
Powiedzieliśmy to w tym samym czasie, po czym spojrzeliśmy po sobie zakłopotani, bowiem, po raz pierwszy się nie zgadzaliśmy, ale po krótkiej naradzie, zgodziliśmy się, że posłuchamy głosu serca, i się rozdzielimy. To chyba będzie pierwszy raz, trochę trudno było się przyzwyczaić do tej myśli, ale chyba przeżyję, nie? A więc Kazuma, poszedł wraz z Samathą to Pyxis, Anabelle wraz ze Skyline do Lupus'a, a ja czekałam na jakieś słowa od Calben'a, który od teraz był moim alfą.
Calben? XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz